Path of Exile

The Upper Prison

GÓRNE WIĘZIENIE

Wyczuwam coś w chwili wkroczenia na ostatni stopień schodów do górnego więzienia: szał. Szał i potwornie złe zamiary. To uczucie dosłownie ścieka z kamiennych ścian przeszywając moje ciało chłodem i przyprawiając o gęsią skórkę. Miały tu miejsce potworne rzeczy. Światło jest bledsze, jakby przygaszone przez wrogość stwora, który tu mieszka, czając się gdzieś za rogiem. Zapewne będzie to dla mnie największe wyzwanie jak dotąd w Wraeclast.

Najwyższe piętro tego starożytnego więzienia nosi ślady potwornego, szalonego spustoszenia. Ściany są wyżłobione, wklęśnięte i poobdzierane w wielu miejscach, urządzenia do tortur rozbite na części i rozrzucone wokół. Wszędzie walają się kości i dosłownie galony zaschniętej krwi. Nawet w swoim zamknięciu Brutus nie próżnował. Przechodzę z wolna każde z pomieszczeń z nerwami napiętymi do granic możliwości, wyczekując zasadzki za każdym rogiem.

Słyszę Brutusa na długo zanim go znajdę. Z początku zdaje mi się, że to uszy płatają mi figla, napięte nerwy tworzą słyszalną halucynację. Ale kiedy tylko dźwięk się pogłębia i narasta przestaję mieć jakiekolwiek wątpliwości. Oddech stwora jest głęboki i mozolny, ale ciągle nabiera głośności gdy się zbliżam. Naprawdę przerażający odgłos, wykręcający kiszki i sprawiający, że zastanawiam się nad swoim zdrowiem psychicznym. Czemu miałbym nie zawrócić?

W końcu, w ciemnej komnacie w samym sercu katakumb, znajduję demona, czekającego tam od niepamiętnych czasów. Brutus stoi przy ścianie, zwalisty i masywny. Nie porusza się gdy podchodzę, a kiedy zbliżam się na dostateczną odległość, doznaję szoku – potwór wydaje się szlochać. Odczuwam dziwne współczucie dla niego, spostrzegając jego zmutowaną postać, jego zdruzgotane łapy i ciało. Czy mógł być kiedyś człowiekiem? Jak długo jest zamknięty w tej samotnej wieży?

Ale litość nie tłumi we mnie ostrożności. Kiedy wznoszę miecz drżącą dłonią, Brutus zwraca się w moim kierunku, nagle ożywiony. Nie ma w nim śladu po szlochu, za to wydobywa z gardła bardzo niski pomruk, paraliżujący dźwięk odbijający się od wszystkich ścian więzienia i wwiercający się w moją czaszkę. Demon unosi krwawe kikuty swych ramion, obwieszonych brzęczącymi łańcuchami, wydaje z siebie ryk, od którego ścina się krew i szarżuje w moją stronę.

Spędziłem wiele godzin szlifując swoje umiejętności na stworach zamieszkujących Wraeclast, ale nic nie przygotowało mnie na natarcie Brutusa. Jest potężny ponad wszelkie pojęcie, odrzuca moje ciosy beż żadnego wysiłku i z łomotem ściska swoimi pokracznymi ramionami moją zbroję niczym papier. Udaje mi się zadać parę wybiórczych ciosów, ale nie spowalniają go one zbytnio. Jeżeli już, to jego szał się potęguje w miarę jak walka nabiera tempa; jego furia jeszcze bardziej nabiera na sile.

W czasie walki, wydającym się być długimi godzinami, ścieramy się w nieprzeniknionej ciemności. Jestem już u kresu sił, ale jakoś odnajduję rezerwy wytrzymałości i walczę z tą bestią. Tnąc raz po raz zauważam, że rany Brutusa zaczynają odnosić skutek, a jego ataki jakby zwalniają. Podłoga pomieszczenia jest już cała pokryta posoką, w większości demona, ale też i moją. Jego oddechy stają się mniej regularne i bardziej mozolne, a jego dłonie nie zadają już ciosów z takim zapałem. Zyskuję na pewności siebie i nacieram po raz pierwszy odpychając potwora do tyłu. Jedno z moich cięć rozpłatało jego prawe ramię na dwoje, a jego bolesny wrzask jest muzyką dla mych uszu. Zapędzam go do rogu i unoszę miecz nad głowę przed zadaniem decydującego ciosu, ale w ten sposób daję mu sposobność do ataku.

Demon obrzydliwie bulgocze, odchyla głowę w tył i wyrzyguje na mnie gigantyczną ilość wrzącej krwi. Gryzący strumień pada wprost na moją twarz momentalnie mnie oślepiając. Wyczuwając moją chwilową słabość, Brutus naciera wytrącając mój miecz i sprowadzając mnie na kolana. Wznosi oba kikuty wysoko nad swój łeb i opuszcza w druzgocącym uderzeniu wycelowanym w moją czaszkę. Instynktownie schylam się i koziołkuję, unikając zabójczego ciosu o kilka cali. Pięści demona uderzają w kamienną podłogę, rozbryzgując krew i mięso na wszystkie strony. Potwór wydaje z siebie upiorne zawodzenie, mrożące szpik w kościach.

Wzrok mi się zamazuje, ale dostrzegam mojego rannego przeciwnika; zbiera się do kolejnego ataku. Niestety jestem teraz bezbronny i zbyt zmęczony by stawiać opór. Wszystko stracone, umrę tu w tej ciemnicy, a moje kości posłużą za zabawki tej potwornej kreaturze. Brutus powoli odwraca się w moim kierunku, a krew nadal spływa z jego okaleczonych łap i korpusu. Dostrzegam radość w jego spojrzeniu, a do tego (co przeraża jeszcze bardziej) zwycięstwo. Powoli wycofuje się z rękoma skrzyżowanymi w beznadziejnej formie obronnej gdy Brutus rusza w moim kierunku. Śledzi każdy mój ruch, prawie że się ze mną droczy nie rzucając się do ostatecznego ataku. Jeszcze parę kroków w tył i uderzam ciałem w zimną, kamienną ścianę za plecami. Już naprawdę nie ma ucieczki. Ale co to za stalowy pręt sterczący ze ściany za mną? Nie, czyżby to był szczebel drabiny?

Nawet się nie oglądam, tylko działam. Ostatkiem sił okręcam się i sięgam w górę w ciemności chwytając kolejny metalowy pręt tuż nad moją głową. Niech mnie ta drabina tylko utrzyma, to jedyna szansa jaką mam! Szuram nogami o ścianę gdy podciągam się oburącz, a Brutus szarżuje z dzikim wyciem. Jakoś, w cudowny sposób, jest zbyt wolny. Przez moment patrzę na potwora ryczącego z frustracji i furii parę stóp poniżej. Mimo całej swojej siły i zawziętości nie może mnie dogonić po takiej małej drabince. Nie wiem co czeka nade mną, ale za mną jest tylko pewny, makabryczny koniec. Zbieram w sobie odwagę i ruszam w głąb tych przeklętych katakumb.


Czy wiesz, że:

Początkowo na unikalnej tarczy Lioneye's Remorse znajdował się orzeł polskich Wojsk Lądowych. Później wygląd tarczy został zmieniony



Losowy Skill

Discharge

Zużywa wszystkie zgromadzone ładunki postaci, by zadać pobliskim wrogom obrażenia od żywiołów.

Blade Vortex

Krótkotrwałe eteryczne ostrza wirują wokół postaci, zadając obrażenia wrogom, przez których przechodzą.

Rallying Cry

Postać wydaje okrzyk, który zwiększa obrażenia i regenerację many tobie i sojusznikom, jeśli wokół znajdują się jacyś wrogowie. Zwiększenie obrażeń zależy od ilości wrogów wokół. Prowokuje też wrogów, by zaatakowali postać. Dzieli czas odnowienia z innymi okrzykami.


Stare Gry Frozen Games