NADBRZEŻNE OBOZOWISKO
Kiedy wreszcie złapałem oddech, wspiąłem się po stopniach do plażowego obozowiska i pierwszy raz zobaczyłem coś na wzór „cywilizacji”. Użycie tego terminu jest jednak sporą przesadą, gdyż wewnątrz odnalazłem tylko kilku zdesperowanych ludzi, po których na pierwszy rzut oka widać było głód i nędzę. Obóz najwidoczniej jest murem, chroniącym przed nieznanym wrogiem. Jego granicę wyznacza palisada z zaostrzonych bali, skierowana na zewnątrz osady. Wszędzie widzę poranionych i zmarniałych ludzi leżących na ziemi, nie zwracających uwagi na wszechobecne muchy, latające dookoła ich śmierdzących ciał. Kiedy tak przyglądałem się osadnikom, zaczepiła mnie pewna kobieta i zaczęła wychwalać pod niebiosa za zabicie czegoś nazywanego 'Hillockiem’. Następnie zaczęła grzebać w kieszeniach, wydobywając po chwili garść świecących kryształów, mówiąc przy tym, bym używał ich mądrze, gdyż to nie byle świecidełka. Z wdzięcznością przyjąłem ten podarek, nie zdając sobie jednak sprawy, co mogłem z nimi zrobić. Postarałem się wyciągnąć z innych mieszkańców jakieś informacje na temat mojego obecnego miejsca pobytu, ale spotkałem się jedynie z milczeniem i pustymi spojrzeniami. Coś niszczyło tych ludzi. Muszę się dowiedzieć, co.
Wreszcie, w oddalonym zakątku tego miejsca, odnalazłem osuwającego się przy ścianie, rannego człowieka. Przez mocno przymknięte oczy i z grymasem bólu rysującym się na jego twarzy opowiedział mi o tym, że daleko, za wieloma meandrami klifów i niezliczoną rzeszą wrogów, oczekuje starożytna forteca, zwana Więzieniem. Powiedział też, że jest pewien jakobym po przejściu przez tą lokację miał spotkać bezpieczeństwo i wygodę. Ostatnią informacją, którą zechciał się ze mną podzielić, była jego pewność o czającym się w Więzieniu wielkim złu, jakimś okropnym wynaturzeniu, owocu mrocznych eksperymentów. Próbowałem wyciągnąć z niego coś więcej, gdyż przeczuwałem że prędzej czy później będę musiał się zetrzeć z tym niewątpliwie groźnym przeciwnikiem. Udało mi się jednak wyciągnąć od mojego rozmówcy tylko imię bestii: Brutus.
Nie znajdując nic, co mogło by przyciągnąć moją uwagę w tej wiosce, odpocząłem chwilę i wyruszyłem w dalszą podróż.